fbpx

Życzliwość

Co raz częściej przeglądając artykuły czy też rozmawiając o uważności natrafiamy na magiczne słowa życzliwość, praktykowanie życzliwości i współczucia czy właśnie angielskie słowo compassion. Możemy sobie pomyśleć ok, ale ja chcę uspokoić umysł, pracować z wypaleniem, zmienić swoje nawyki a nie uczyć się jak być życzliwym i współczującym? Jak to się ma do praktyki mindfulness? Po co mi to?

 

Warto na początku podjąć próbę zdefiniowania czym jest ta owa życzliwość, o której mówimy?

„Za życzliwość można uznać nastawienie przepełnione troską o dobre samopoczucie – nasze własne i innych. Ważnym aspektem życzliwości jest to, że powinna być ona kierowana zarówno do siebie, jak i do innych. Bycie życzliwym tylko dla innych nie jest prawdziwą życzliwością (choć może być niezłym początkiem w drodze do rozwijania jej pełnej postaci). Ponadto życzliwość oznacza, oprócz sympatii czy troski o siebie i innych, chęć działania zgodną z tym nastawieniem. Dlatego też życzliwością nazywać będziemy nie tylko nastawienie przepełnione zrozumieniem, ale także każde nasze działanie, które tym zrozumieniem jest podyktowane. Prawdziwa życzliwość nie jest oznaką słabości czy głupoty. Być prawdziwie życzliwym to znaczy rozumieć, co się właśnie wydarza, i mieć odwagę, by postąpić zgodnie z tym, co się sądzi.” KBT – Mindful Emotion Dr Paramabandhu Grooves, Dr Jed Shamel

Definiując mindfulness, często podkreślamy, że uważność to nie tylko chłodne postrzeganie procesów zachodzących na zewnątrz i wewnątrz nas, nawyków czy zachowań. Uważność posiada także drugi aspekt, ciepło, miękkość. Światło słońca czy reflektora, które pada na ciemne miejsce nie tylko oświetla je pozwalając obserwatorowi widzieć więcej, lecz także ogrzewa, ociepla – uważność powinna w sobie mieć ten aspekt.

Biorąc pod uwagę te dwie definicje życzliwość jest naturalnym elementem praktykowania uważności. Ćwicząc uważność akceptujemy to co się w danej chwili dzieje. W przypadku nie korzystnego dla nas nawyku, zachowania czy też sposobu funkcjonowania chcemy to zmienić i pracować nad tym. To także jest przejaw życzliwości.

Dobrze, ale po co na to w ogóle zwracać uwagę?

Warto wspomnieć o bardzo ciekawym modelu – 3 podstawowe systemy emocji — obrazek:
System Zagrożenia – szukanie bezpieczeństwa przez ucieczkę, poddawanie się, wycofanie, atakowanie
siebie lub innych, odcinanie się lub odrzucanie innych, szukanie ochrony. Złość, niepokój,
awersja, izolacja.
System Zdobywania – zdobyć, pragnąć, dążyć, osiągnąć. Zapał, podniecenie, przyjemność,
ekscytacja, witalność.
System Kojący – uczucie bezpieczeństwa, zrelaksowanie, brak pragnień – po prostu bycie, bliskość z
innymi, zabawa, przyjemność, uprzejmość. Zadowolenie, bezpieczeństwo, bliskość, spokój.

Model ten może posłużyć nam jako lustro. Gdzie najczęściej przebywamy? Czy są to sytuacje gdzie odczuwamy stres, zagrożenie, niepokój, awersje? Musimy uciekać, walczyć lub nas zamraża? Czy może jesteśmy bardzo ukierunkowani na zdobywanie i realizacje swoich celów? A może pozwalamy sobie na odpoczynek, relaks? Odczuwamy zadowolenie, kontakt z innymi i spokój?

Bardzo często wędrujemy pomiędzy zdobywaniem a zagrożeniem. W momencie, gdy nie uda nam się zrealizować celu, coś pójdzie nie tak jak chcieliśmy, czy po prostu los chciał inaczej, odczuwamy rozczarowanie. Jeżeli jest to rzecz, która była dla nas bardzo ważna, nasze działania koncentrowały się na tym, możliwe że nawet w nieco neurotyczny sposób, to gdy nie uda nam się osiągnąć tego co chcieliśmy bardzo szybko możemy przenieść się do systemu zagrożenia. Rozczarowanie, utrata pewności siebie, wizja naszego celu legła w gruzach, tak jakby ktoś odsunął zapadnie pod nami i lecimy w dół – jest to często nieprzyjemne doświadczenie.
Te dwa systemy – zdobywania i zagrożenia – bazują na bardzo prostej zasadzie chęci posiadania czegoś i awersji do czegoś.

 

Na ratunek przychodzi nam system kojący. Gdy przenosimy się do tego systemu, możemy pozwolić sobie po prostu być z tym co jest. Nie musimy niczego zdobywać. Nie musimy przed niczym uciekać. Pozwalamy sobie przez chwilę zrezygnować z pogoni i być „human being” zamiast „human doing”. Co ciekawe będąc w tym systemie odczuwamy większy dystans do tego co się dzieje w naszym życiu, naszych problemów i trudności. Zauważamy więcej tego co dzieje się dookoła nas, w szczególności inne osoby. Jednym z elementów tego systemu jest odczuwanie radości i zadowolenia z bycia, i więzi z innymi. Nasz umysł jest „szeroki” otwarty, nie skupiony tylko na tym co jest teraz moim problemem. Potrafimy postawić się w kogoś sytuacji, współczuć, odnieść do doświadczenia innych.

Praktykując życzliwość przenosimy się do systemu kojącego, rozszerzamy perspektywę. Nie zawsze czujemy się dobrze, ale zawsze możemy praktykować pozytywną intencje życzliwości i działać życzliwie. Gdy tak robimy nasz umysł często rozluźnia się i otwiera na szerszy punkt widzenia. Zawsze możemy sprawdzić jak czujemy się gdy coś dla kogoś zrobimy bezinteresownie np. w pracy zrobimy komuś kawę czy herbatę, damy drobny upominek czy poślemy uśmiech 🙂
Nie chodzi nam o to, aby negować to jak się czujemy. Chcemy otworzyć się na to co czujemy i na bazie tego mając życzliwą intencje (czasami pomimo złego nastroju) zrobić coś w duchu życzliwości.
Działanie w duchu życzliwości potrafi przetransformować nasz umysł, może być drzwiami do rozwijania systemu kojącego.

Czytaj więcej o 3 systemach: Profesor Paul Gilbert – Introducing Compassion Focused Therapy

Jak możemy praktykować życzliwość ?

Zawsze możemy praktykować życzliwość w działaniu. Np w postaci jednej małej rzeczy – zrób coś miłego, życzliwego dla innej osoby. I możemy zrobić z tego naszą codzienną praktykę. W pracy gdy idziemy do kuchni możemy spytać współpracowników czy chcą herbatę czy kawę.

Rozwijać życzliwość możemy także poprzez medytacje. Życzliwa obecność, którą uczymy na kursach i warsztatach jest tradycyjną medytacją, która pozwala nam na rozwijanie pozytywnych, życzliwych intencji do siebie, osoby bliskiej, osoby neutralnej, osoby trudnej, i bez ograniczeń do wszystkich istot. Praktyka życzliwej obecności pozwala nam spojrzeć na dwa wymiary. W pierwszym otwieramy się na życzliwość do siebie i do osoby bliskiej, która pozwala nam pracować z obojętnością do osoby neutralnej i niechęcią do osoby trudnej. Pozwala nam także przepracować trudności z osobą trudną. Nie chodzi o to aby kogoś polubić, lecz by nie nosić negatywnego bagażu ze sobą. (chodzi o sytuacje gdy na samą myśl o danej osobie nasze ciało i umysł reaguje nieprzyjemną emocją i odczuciami)
W drugim wymiarze otwieramy się na poziom sensoryczny: odczucia przyjemne, neutralne i nieprzyjemne. Uczymy się jak być z pełną gamą odczuć, budujemy perspektywę. Nasze życie nie składa się tylko z przyjemnego. Medytacja życzliwa obecność pozwala nam zaangażować wyobraźnie, dodatkowo wzmacniając naszą koncentracje.

Praktykując życzliwość rozwijamy pozytywne emocje takie jak: radość, zadowolenie, uczymy cieszyć się szczęściem innych, współczuć i odczuwać spokój. Rozwijamy aspekty, przeciwne do przeszkód w medytacji, czyniąc naszą medytacje, uważność i koncentrację głębszymi. Wprowadzamy także swojego rodzaju lekkość. Medytacja nie musi być wysiłkiem, który ciągnie energię z siły woli. Radość, ciepło, zadowolenie mogą być tym co napędza medytację.

Wskazówki dotyczące pielęgnowania życzliwości.

Kiedy praktykujemy medytację życzliwości, warto uważać na nieprzydatne poglądy na jej temat, takie jak to, że jest słaba i tchórzliwa. Czasami te poglądy mogą czaić się w zakamarkach naszego umysłu i powstrzymać nas przed wejściem w praktykę. Możemy również mieć oko na „bliskich wrogów”. Być może odkryjemy, że popadamy w sentymentalizm lub że w obliczu cudzego cierpienia chcemy trzymać bezpieczny dystans.
Bardziej ogólnie – i dotyczy to wszystkich medytacji – musimy nieustannie sprawdzać, czy utrzymujemy właściwą równowagę między aktywnością a receptywnością. Szczególnie w medytacji życzliwości łatwo jest zbyt mocno naciskać, próbować wycisnąć z siebie życzliwość jak pastę do zębów z prawie pustej tubki. Zamiast tego potrzebujemy tylko lekkiej zachęty, pozostawiającej dużo przestrzeni na receptywność. Próbujemy dostrzec wszelkie pojawiające się odczucia cielesne, uczucia, emocje lub myśli, ale w szczególności skupiamy się na odczuciach ciała. Pomocne może być zwrócenie uwagi na okolice serca lub brzucha.

 

Fałszywa życzliwość

Przywołując na myśl życzliwość zwracamy uwagę na mylne postrzeganie życzliwości. Często myślimy że bycie życzliwym jest związane ze słabością, manipulowaniem czy byciem głupim. Możemy myśleć że bycie życzliwym to coś w rodzaju nie mocy, bierności. Myślimy że nie stawiając granicy tzw przyjmując na klatę jesteśmy życzliwi. Lub nie oporując przeciwko agresji np. przemoc domowa jesteśmy życzliwi. Lecz oznacza to brak życzliwości wobec siebie. Rozwijając życzliwość rozwijamy siłę, odwagę często stawiając czoła wymagającym sytuacjom.
Nie jest to też głupie i bezmyślne działanie, będąc życzliwym otwieramy się na potrzeby innych – nie starając się narzucić co nam się wydaję że inni potrzebują. Nie jest to także chęć manipulacji czy zjednania sobie otoczenia. Kultywując podejście i działanie bezinteresownej życzliwości osoba uczy się cieszyć szczęściem innych i samo w sobie daje poczucie radości, szczęścia i zadowolenia.

 

Pod przykrywką życzliwości bardzo często widzimy…

Istnieją pewne powszechne nieporozumienia dotyczące życzliwości i jej „bliskich wrogów”: postaw, które ją przypominają, ale tak naprawdę są czymś innym. Musimy jasno określić różnicę między prawdziwą a fałszywą życzliwością – z dwóch powodów. Po pierwsze, jeśli źle rozumiemy pojęcie życzliwości, może nas to zniechęcić do jej praktykowania. Po drugie, w czasie treningu musimy uważać na pułapki, które mogą nas odciągnąć od prawdziwej życzliwości.
Wśród wielu nieporozumień dotyczących tego, czym jest życzliwość, trzy najczęstsze to te, że wiąże się ona ze słabością, głupotą lub manipulacją. Czasami ludzie sądzą, że „być życzliwym” oznacza nie przeciwstawiać się żadnej sytuacji, w tym nie stawać we własnej obronie. Na przykład ktoś znosi agresję partnera pod przykrywką „życzliwości” wobec niego. Może istnieć wiele powodów, dla których ktoś toleruje tego rodzaju zachowania, na przykład wierząc, że zasłużył na takie traktowanie, lub bojąc się, że w przeciwnym razie agresja tylko się pogorszy – ale to nie jest życzliwość. W rzeczywistości przekonanie, że spotkała nas zasłużona kara, świadczy o braku życzliwości wobec samego siebie. Być naprawdę życzliwym może oznaczać stawianie czoła trudnym sytuacjom i wymagać dużo odwagi.
Czasami słyszymy zwrot „on miał (ona miała) dobre intencje”. Możemy oczywiście popełniać błędy, działając w dobrej intencji (to daje nam możliwość uczenia się), ale prawdziwa życzliwość nie jest pozbawiona rozsądnej oceny sytuacji. Sztampowa „życzliwość”, niedostrzegająca potrzeb drugiej osoby, której rzekomo dobrze życzymy, nie jest prawdziwą życzliwością. W tej ostatniej istnieje element mądrości.
Po trzecie, pozorna życzliwość może być zamaskowaną manipulacją. Nie oznacza to, że zawsze powinniśmy oczekiwać od siebie czystej, całkowicie bezinteresownej motywacji. Życzliwe podejście może przynosić nam wiele korzyści, takich jak poczucie szczęścia i bycia lubianym, a świadomość, że wpływa to na naszą motywację, nie powinna powstrzymywać nas od działania. Możemy jednocześnie chcieć najlepszego dla siebie i najlepszego dla innych, a życzliwość może pomóc obu stronom. Różni się to jednak od wyrachowanego działania, kiedy jesteśmy życzliwi tylko dlatego, że możemy dzięki temu coś uzyskać. Zwykle jesteśmy w stanie poczuć różnicę; taka „życzliwość” nie wygląda wiarygodnie.
Są też dwaj „bliscy wrogowie” życzliwości: sentymentalizm i litość. Sentymentalizm to nadmiar emocji – padają wszystkie właściwe słowa, ale nie przekłada się to na pomocne działanie. Litość zajmuje pozycję wyższości, „och, ty biedaczku”. Utrzymuje nas w bezpiecznej odległości od czyichś kłopotów, ponieważ zbliżenie się do nich może być groźne. Podobnie użalanie się nad sobą jest sposobem, aby nie stawić czoła temu, co się dzieje, i pogrążać się tylko w przygnębieniu.
 

Prawdziwa życzliwość

Prawdziwa życzliwość to pragnienie szczęścia dla nas samych i innych ludzi, połączone z chęcią działania w tym celu. Aby być naprawdę życzliwym, trzeba dostrzegać, co się dzieje, i wiedzieć, jak na to zareagować, a więc życzliwość zawiera w sobie element mądrości. Działanie wypływające z życzliwości nie zawsze jest łatwe i może wymagać odwagi. Aby dowiedzieć się więcej o prawdziwej i fałszywej życzliwości, zob. „The Art of Being Kind” (Sztuka bycia życzliwym) Stefana Einhorna.

 

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat życzliwości sprawdź: 
Mindful Emotion: A Short Course in Kindness  Paramabandhu Groves Dr. Jed Shamel

Praktykę życzliwa obecność wprowadzamy podczas zajęć 8 tygodniowy kurs redukcji stresu i redukcja stresu w pigułce

 

Dawid Faron